poniedziałek, 11 stycznia 2016

To już dwa latka!

6 komentarzy:
 

Dokładnie dwa lata temu przyszedł na świat maleńki Antoś. A dziś to już taki duży chłopak. Kiedy to zleciało?
Nie mam pojęcia. Patrzę na niego każdego dnia i nie mogę się nadziwić jak szybko rośnie.
Potrafi już wiele rzeczy zrobić sam, mówi często całymi zdaniami, chociaż nie każdy go jeszcze dobrze rozumie. Każdego dnia zaskakuje nową umiejętnością... W pewnym sensie jego urodziny traktuję również jak moje święto, bo to głównie moja zasługa :)

Impreza urodzinowa z racji weekendu odbyła się już wczoraj. Zaproszeni zostali: kuzynowie, ciocie, wujkowie oraz dziadek i babcie. Urodzinki były kierowane głównie w stronę dzieci. Miały one swój osobny stół, a także wydzielony pokój do zabaw. Pokój udekorowany został balonami oraz serpentynami. Specjalnie na tę okoliczność wykonałam też własnoręcznie girlandę. Słodkości też były tworzone z myślą o dzieciach. Pierwszy raz było u nas 7 dzieciaków na raz i choć ciężko było za nimi nadążyć Antoś (i reszta chyba też) był prze-szczęśliwy. Wszystkie, nawet te dawno zapomniane zabawki poszły w ruch.

Nie byłabym sobą gdybym nie eksperymentowała w kuchni. Tort powstał z modyfikacji trzech innych przepisów. Ostatecznie powstał biszkopt przekładany kremem mascarpone z frużeliną jagodowo-porzeczkowo-bananową. Przystrajany śmietaną kokosową oraz malinami. Na torcie honorowe miejsce zajął Kubuś Puchatek, bo opanował on ostatnio nasz dom. [Mogę zdradzić, że będzie on głównym motywem pokoju Szkraba, który jest już
na wykończeniu]. Podobnie jak w zeszłym roku, przy pieczeniu torta miałam kilka przygód [O pierwszych urodzinkach i przygotowaniach do nich możecie poczytać tutaj]. Zaczynając od tego, że piekłam go o 1 w nocy, poprzez to, że mikser obudził Antka i jajka na biszkopt musiałam ubijać ręcznie, żeby to się nie powtórzyło. Biszkopt za pierwszym razem nie wyszedł taki jak chciałam i musiał powstać kolejny. Koniec końców chyba udało się całkiem nieźle. Kolejną pozycją były przepyszne babeczki marchewkowe. (Przepis znalazłam na blogu Znaczki jak Robaczki, tyle, że dodałam jeszcze szczyptę cynamonu i imbiru, żeby były bardziej aromatyczne i posypałam amarantusem). Dodatkowo upiekłam batoniki musli z książki kucharskiej Ala'Antkowe BLW, które znikały w błyskawicznym tempie. Dopełnieniem był świeże owoce. Nieliczni doczekali do kolacji, a szkoda bo razem przygotowaliśmy frytki warzywne i babeczki chlebowe z jajkiem i szpinakiem. Szkrab cały czas był zaangażowany; pomagał jak umiał.

Antoś od jakiegoś czasu ćwiczył dmuchanie świeczki, także zdmuchnięcie dwóch na torcie nie było dla niego żadnym problemem. Jeśli życzył sobie dużo cudownych prezentów, to się spełniło bo były one zdecydowanie strzałem w dziesiątkę: ubranka, których zawsze jest za mało przy brudzącym dwulatku, album i ramka na zdjęcia
z ulubionym Kubusiem [motywujące do wywołania zdjęć], drewniany mikser, puzzle oraz rowerek biegowy. Wszystko błyskawicznie wypróbowane przez solenizanta :)
Tyle się działo, że nie było kiedy robić zdjęć.

Dziś w żłobku również świętowano. Miałam coś upiec na poczęstunek dla dzieci, bo przecież nie dam cukierków takim maluchom, ale sprzątając po naszej domowej imprezie zwyczajnie nie miałam już sił. Miałam więc od rana straszną zagadkę co kupić. Stanęło na herbatnikach i czekoladzie. W końcu grupa to 'starszaki' a urodziny ma raz w roku. Inni ponoć przynoszą np. lizaki. Panie wykonały dla Szkraba laurkę, którą przekazał mi dumnie kiedy go odbierałam. Chwalił się też [kilka razy], że dzieci śpiewały Sto lat. Chodził dumny jak paw.

Urodzinki Antosia zwiastują pierwsze urodziny bloga! O tym jednak już w kolejnym wpisie :)







6 komentarzy: