W minioną niedzielę nasz szkrab skończył roczek. Z tej okazji zorganizowaliśmy przyjęcie urodzinowe dla najbliższych. Wyszłam z założenia, że to jego impreza, więc menu musi być tak przygotowane, by sam mógł wszystkiego spróbować. Zamawianie tortu w cukierni na samym początku skreśliłam. Zdecydowałam, że sama go upiekę. Zaczęłam od przepisu na Ala'Antkowe BLW, jednak zmodyfikowałam go po swojemu. Użyłam owoców, które latem zebrałam ze swojej działki i zamroziłam. Pierwszy raz brałam się za pieczenie tortu, ale musiało się udać! Kiedy szkrab udał się na drzemkę, zabrałam się do roboty. Pierwszy biszkopt trochę oklapł, Antoś dalej spał, więc szybko zabrałam się za kolejny. Obudził się w sam raz na dekorowanie i dzielnie dotrzymywał mi towarzystwa w kuchni. Byłam tak pochłonięta układaniem owoców, że słysząc am-am zaczęłam mu tłumaczyć, że wieczorem będziemy jeść tort a on tymczasem ściągnął i w najlepsze pałaszował część biszkoptu, której nie użyłam do tortu :) Skoro był najedzony, upiekliśmy razem jeszcze babeczki bananowe. Umyłam owoce i podwieczorek był gotowy. Skoro ja zajmowałam sprawami kuchennymi, sprzątanie przypadło tatusiowi.
W naszej rodzinie obowiązuje zwyczaj wybierania przez dziecko przedmiotu, który symbolizować będzie czym będzie jego przyszłość. Różaniec- zostanie księdzem, pieniądze-będzie bogaty, książka - chętny do nauki, kieliszek-wiadomo :P Wszystko fajnie, tylko świeżo po przeprowadzce ciężko było
o różaniec i jakąś starą książkę w naszym domu. Dodatkowo od siebie dodaliśmy kluczyki od auta - po tatusiu.
o różaniec i jakąś starą książkę w naszym domu. Dodatkowo od siebie dodaliśmy kluczyki od auta - po tatusiu.
Kiedy udało mi się zgromadzić to wszystko, przystroiliśmy pokój balonami. Pozostało pół godziny a ja na wariata prasowałam obrus i koszule dla moich chłopaków. Trzeba było się tylko przebrać i czekać na gości czyli dziadków, rodziców chrzestnych, ciocie i kuzynów. Zgromadziło się 14 osób. Goście byli w szoku, jak szkrab samodzielnie zajadał się tortem :) Dzielił się nawet z 8-miesięcznym kuzynem, który siedział w krzesełku obok, ale był ostrożnie karmiony łyżeczką przez rodziców. Świeczka natomiast tak mu się spodobała, że nie był zbyt zadowolony gdy mama pomogła mu ją zdmuchnąć. Spróbował też babeczki, która chyba najbardziej mu zasmakowała. Zwykle popijał wodą z niekapka, ale jak zobaczył butelkę ze smoczkiem kuzyna, nie było już tak łatwo.
Po najedzeniu dzieci miały niesamowitą energię do zabaw i szaleństw, co moim zdaniem w takich imprezach jest najlepsze. Najważniejsze, że nasz salon teraz z powodzeniem może pomieścić dużo zabawek, rozrzucanych ku uciesze rodziców, którzy wieczorem musieli wszystko posprzątać.
Jeśli chodzi o prezenty prosiłam wręcz gości wcześniej, żeby nie kupowali zabawek, których po świętach i tak mamy nadto. Ku uciesze szkraba kilka jednak się pojawiło. Prócz tego dostaliśmy sporo ciuszków z następnego rozmiaru , co bardziej ucieszyło mnie osobiście, bo niewiele mamy w zapasie. Furorę jednak zrobił materiałowy domek z tunelem, do którego chciał wejść nawet 12-latek, ale się nie zmieścił :P Antoś z początku nie bardzo chciał raczkować w tunelu, ale kuzyn wziął go sposobem. Położył babeczkę na jego drugim końcu, a że łasuch nie mógł się oprzeć pokusie, to przeszedł. Swoją drogą to bardzo praktyczna zabawka, bo wieczorem wrzuciłam do niego całą resztę i było posprzątane.
Tak się rozpisałam, że zapomniałam. Wybrał oczywiście różaniec, a zaraz potem kase.
OdpowiedzUsuńHehe.. moje Dziecię, też wybrało różaniec, który momentalnie oddał tacie, potem dosłownie chwilkę przewertował książkę, wziął kasę, a na końcu odwrócił kieliszek do góry nogami :P
OdpowiedzUsuń