niedziela, 25 stycznia 2015

Mama - najcięższy zawód świata

3 komentarze:
 
 
[Na samym wstępie zaznaczę, że post nie powstał po to, żeby sobie ponarzekać, jak to mam ciężko i jest mi źle, ale być może uświadomić niektórym, jakie jest życie.]

Niech podniesie rękę ten, którego 'złote rady' matki nigdy nie wkurzały. Las rąk widzę. Ja też należę do tej grupy. Chciałam żyć po swojemu i decydować za siebie, a nie wiecznie czerpać z czyjeś wiedzy i doświadczenia. 
Jednak muszę przyznać, że w jednej kwestii na pewno mama trafiła w dziesiątkę: "Zrozumiesz, jak sama będziesz miała dziecko". I zrozumiałam (chociaż coś czuję, że bardzo wiele jeszcze przede mną).

Bycie mamą i pozostanie z dzieckiem w domu, to ogromnie ciężki kawałek chleba. Zacznijmy od samego początku. To matka nosi pod sercem dziecko przez dziewięć miesięcy [wraz ze wszystkimi "bonusami" tego stanu]. 
Ona podejmuje trud porodu. Nawet jeśli partner jest mocno zaangażowany, nie zrobi tego za nią. Mama po tym wszystkim pielęgnuje dziecko każdego dnia, przewija tysiące pieluch, gotuje, karmi, kąpie, śpiewa, tańczy, bawi, pociesza, przytula a w międzyczasie jedną ręką sprząta, pierze, prasuje i zmywa. Nocami też nie chrapie sobie smacznie, bo kilka razy karmi, nosi lub kołysze niespokojne maleństwo, a kiedy ono akurat śpi, czuwa nad nim niepokojąc się [na zapas] dlaczego się nie budzi częściej. Praca 24/7. Licząc po 8 godzin, to trzy etaty jak nic! 
Nie ma wynagrodzenia [o trzynastkach nawet nie wspomnę], ani opieki psychologicznej ze względu na szczególne narażenie na stres [choć pewnie nie raz bardzo by się przydała] Zapłatą za te wszystkie trudy jest jedynie uśmiech dziecka. Dla niektórych JEDYNIE, ale dla każdej mamy znaczy dużo więcej, niż wszystkie skarby na ziemi.

Najgorsze jest to, że wśród społeczeństwa nie ma żadnego szacunku dla tej ciężkiej pracy matek. Niejednokrotnie możemy usłyszeć [chociażby od koleżanek robiących karierę] "Ty to masz dobrze sobie w domu siedzisz, a ja mam taaaaaką ciężką pracę". I w tym momencie aż cisną się na usta przywoływane już słowa mamy: "Zrozumiesz, jak sama będziesz miała dziecko", ale zachowuje tą mądrość dla siebie. Chociaż nóż mi się w kieszeni otwiera. Jakby nie patrzeć wychowuje kogoś, kto będzie pracował na ich emeryturę :P Normalnie cycki opadają. 

O zapracowanych mężczyznach już nie wspomnę, bo oni ZAWSZE mają CIĘŻEJ. Nie deprecjonuje roli ojców, ale nie oszukujmy się, ZAZWYCZAJ [na początku szczególnie] jest to głównie utrzymywanie rodziny. Facet nie wstaje co noc do dziecka, bo musi się wyspać do pracy, albo zwyczajnie nie słyszy płaczu [co ma biedak zrobić? Badania pokazują, że taka ich natura]. Nie robi czegoś, bo przecież i tak nie zrobi tego tak dobrze jak mama [to moja ulubiona wymówka. Niestety często to ich myślenie to nasza wina, bo czasem zdarza się powiedzieć: dobra daj zrobię to szybciej/lepiej itp.]. Podobno są gdzieś na Ziemi o wiele bardziej zaangażowani ojcowie, ale trudno takich spotkać i jest to gatunek na wymarciu [mi nie przypadł w udziale :P]. 
Chociaż trzeba przyznać, wspaniale jest zostawić tatusia czasem ze szkrabem i wyjść np. na zakupy, żeby nie zwariować. Kiedy mama się nie wtrąca, faceci dogadują się świetnie :)

Nie oszukujmy się, nawet najbardziej cierpliwa mamusia czasem ma dość!
I nie może wtedy wziąć urlopu na żądanie czy chorobowego. Nie ma takiej opcji w pakiecie. Nikt tego nie przewidział. Wtedy tata/babcia/ciocia czy każda inna pomoc jest nieoceniona.

O wiele większy podziw należy się matkom samotnym. [nie powiem już co myślę o tych pseudo ojcach, którzy je zostawili]. Te są dla mnie SUPERBOHATERKAMI. Nie dość, że robią wszystko żeby spełnić dwie role, to jeszcze nigdy nie widziałam, żeby narzekały, że im ciężko. Wiedzą, że muszą stanąć na wysokości zadania i zawsze dają radę.
Naprawdę szacunek drogie panie!

Są kobiety, które tylko czekają do zakończenia urlopu [kto to tak nazwał powinien sam się na taki 'urlop' wybrać] macierzyńskiego, żeby wrócić do ukochanej pracy i móc w niej trochę odsapnąć. [Nie oceniam, bo tylko spełniona 

i szczęśliwa matka może wychować szczęśliwe dziecko] Ja chcę zostać z dzieckiem tak długo, aż nie pójdzie do przedszkola. W ten sposób się spełniam. Mam nadzieję, że mi się to uda, bo chociaż czasem jest bardzo ciężko, kocham swoją 'pracę' i nie zamieniłabym jej na żadną inną, choćby płacono miliony [ale jakby ktoś miał propozycję na te miliony, to zapraszam :D].

Na koniec cytat z blogu szczęsliva, na który trafiłam przypadkiem, a który mówi właściwie wszystko:
"Chciałabym, abyśmy były doceniane jako kobiety i matki za to, że stajemy na wysokości zadania. Bycie matką jest równie absorbującym i wymagającym zajęciem jak kierowanie ruchem lotniczym. Możemy śmiało chodzić z podniesionym czołem!"
Podpisuje się obiema rękami i nogami!!!

3 komentarze:

  1. też siedziałam z córką aż poszła do przedszkola! a teraz siedzę bo nie mogę znaleźć pracy......Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. http://zwyklejmatkiwzlotyiupadki.blogspot.com/2014/12/mama-w-domu-czyli-zawod-mocno.html

    :) znam ten temat i te odczucia..... TRZYMAJ SIĘ mamo z Wielkopolski jak ja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo madrze powiedziane.
    Bycie Matka to najciezszy zawod . Mowi to Mama dwojki chlopcow z 13 miesieczna roznica , a na dodatek pracujaca 3/4 etatu.

    Pozdrawiam I zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń