Przyjmuje się, że drugi trymestr
zaczyna się od 14 tygodnia ciąży. Po moich wszystkich
dolegliwościach z początków ciąży (Wpis o tym jak przeżyłam
pierwszy trymestr znajdziecie TUTAJ) czekałam na niego z
utęsknieniem. Mówi się bowiem, że to taki „miesiąc miodowy
ciąży”. Miałam nadzieję, że w końcu dostanę zastrzyk
energii i nadrobię wszystkie zaległości...
W tym wpisie dowiedzieć się
możecie co MOŻE (ale nie musi) spotkać ciężarną w tym okresie. Są to moje osobiste
przeżycia, a nie wpis medyczny. Pamiętajmy jednak, że każda ciąża jest inna!
Bardziej szczegółowy opis tego co dzieje się z matką, oraz
dzieckiem, a także jakie badania należy wykonać znajdziecie na
wielu stronach internetowych poświęconych ciąży i rodzicielstwu.
Brzuszek stopniowo się powiększał.
Mogłam już swobodnie jeść co popadnie i przyznaję, że ulegałam
ciążowym zachciankom przez co waga również poszła w górę.
Przyszedł czas na wymianę garderoby na ciążową i odstawienie na
bok wszelkich obcisłych jeansów i tym podobnych ciuszków. Minęło
uczucie zmęczenia, czułam się wręcz idealnie. Żeby jednak nie
było tak cukierkowo pojawiły się nocna kurcze łydek. Mimo
zwiększania dawki magnezu codziennie łapał mnie taki skurcz, że
nie mogłam sobie z nim poradzić. Niechcący nastraszyłam męża
krzycząc w nocy: Ała! Skurcz, bo przeraził się, że TO JUŻ :)
Około 18 tygodnia poczułam pierwsze
ruchy dziecka. Podobno w drugiej ciąży dzieje się to szybciej.
Może dlatego, że wiemy już czego można się spodziewać. Z
początku nie miało to jednak nic wspólnego z popularnymi
kopniakami a bardziej przypominało burczenie w brzuchu. Mąż śmiał
się, że nie wiadomo czy to ruchy czy zwykłe gazy!
Mniej więcej w 20 tygodniu przyszedł
czas na szczegółowe badanie usg tzw. połówkowe. Udaliśmy się na
nie do bardziej wyspecjalizowanego gabinetu wyposażonego w aparat do
USG 4D. Mimo iż w pierwszej ciąży również mieliśmy to badanie,
było to wspaniałe przeżycie. Dzięki temu mamy wspaniałą
pamiątkę w postaci filmu z wnętrza brzuszka. O mało co się tam
nie rozpłakałam. Fasolka w moim brzuchu zaczynała wyglądać jak
mały człowiek. Zazwyczaj na tym badaniu można potwierdzić płeć,
jednak nasze maleństwo postanowiło jeszcze się nie ujawniać.
Najważniejsze, że badanie nie wykazało żadnych nieprawidłowości.
Wraz z rosnącym brzuszkiem zaczynał
się dyskomfort związany z napinającą się skórą. Zaczęłam
bardziej zwracać uwagę na balsamowanie i natłuszczanie
powiększających się części ciała. Wiadomo, że jeśli rozstępy
mają się pojawić to i tak się pojawią, ale warto zadbać o to od
samego początku.
Ktoś nieźle zaczynał się rozpychać
przez co wizyty w toalecie stały się coraz częstsze. Zaczynałam
się przyzwyczajać, że wszędzie gdzie idę najpierw lokalizuję
toaletę, by nie mieć problemu w nagłym wypadku.
Znalezienie wygodnej pozycji do spania
czy siedzenia stawało się coraz trudniejsze. Postanowiłam
zainwestować w specjalną poduszkę dla ciężarnych. Nie
korzystałam z niej nigdy wcześniej, ale dużo znajomych chwaliło
sobie, więc postanowiłam spróbować. Jest to zakup na dłużej,
gdyż taka poduszka przyda się później w okresie karmienia
piersią. Zajęła pół łóżka, ale z perspektywy czasu mogę
powiedzieć, że był to strzał w 10-tkę. Spało się o niebo
lepiej!
Prócz standardowych badań krwi czy
moczu w tym okresie należy wykonać tzw. krzywą cukrową. Badanie
to ma na celu wykryć czy ciężarna nie boryka się z cukrzycą
ciążową. Wypicie glukozy nie było dla mnie jakimś wielkim
problemem, ale bałam się wyniku. Niestety normy były przekroczone
i musiałam od tej pory dodatkowo leczyć się w poradni
diabetologicznej dla ciężarnych. Koniec zachcianek. Całe moje
życie zaczęło kręcić się wokół glukometru, układania diety i
testowania co mogę jeść, a czego nie. Mimo to wyniki dalej były
nieprawidłowe. Byłam załamana. Były wakacje, a ja nie mogłam
nawet zjeść loda... Czas mijał a cukry w moim organizmie wprost
szalały. Mimo iż robiłam co mogłam, restrykcyjnie trzymając się
zaleceń diabetologa, cukrzycy nie udało się pokonać.
Pod koniec drugiego trymestru trafiłam
na oddział by nauczyć się podawać insulinę. Za wszelką cenę
chciałam tego uniknąć i bałam się jak diabeł święconej wody,
a okazało się, że nie jest to nic strasznego. Gorsze mogłyby być
skutki zaniedbania. Przy okazji poznałam kilka świetnych przyszłych
mam, które miały większe doświadczenie w temacie cukrzycy
ciążowej i dały mi kilka rad jak okiełznać „tę francę”. O
szczegółach cukrzycy może jednak innym razem...
Dieta cukrzycowa miała jednak swoje
pozytywne skutki. Dziecko rosło jak trzeba, a waga leciała w dół.
Ostatecznie drugi trymestr zakończył się tylko 4kg na plusie.
Kiedy przyzwyczaiłam się do nowego
trybu życia uświadomiłam sobie, że to już 26 tydzień ciąży
czyli koniec drugiego trymestru, a ja nie mam przygotowane kompletnie
nic na nadejście nowego członka rodziny! W międzyczasie potwierdziło się, że
będziemy mieli córeczkę, więc zaczęło się różowe szaleństwo.
Zabrałam się za przeglądanie tego co mam po starszaku i
zastanawianie co jeszcze muszę (a raczej chcę ;) ) kupić typowo "dziewczyńskiego", póki
jeszcze jako tako się kulam.
Tak oto drugi trymestr przeszedł do historii i jesteśmy coraz bliżej rozwiązania. Chętnie poznam wasze wspomnienia z tego okresu ciąży :)
Drugi trymestr w obu moich ciążach to był czas, kiedy czułam się najlepiej, miałam najwięcej energii, ale też najwięcej przytyłam... ;)
OdpowiedzUsuńKilogramy to niestety efekt uboczny. Dobrze, że nie zostają na zawsze ;)
UsuńCiekawy wpis :)
OdpowiedzUsuńSamo życie ;)
UsuńJa wspominam ciążę doskonale. Dla mnie to był cudowny stan przez cały czas. Każdemu polecam ;-)
OdpowiedzUsuńJa niedawno wkroczyłam w II trymestr. Brzuszek zaczyna rosnąć, maluszek się rusza. Piękny czas.
OdpowiedzUsuń