sobota, 11 kwietnia 2015
Najtrudniejszy pierwszy krok
Dziś Antoś kończy 15 miesięcy. Nie mam pojęcia kiedy to zleciało. Jeszcze niedawno był maleńką kruszynką niepotrafiącą przewrócić się na drugi bok, a dziś chciałby już chodzić swoimi ścieżkami. Ten miesiąc był przełomowy jeśli chodzi o mobilność mojego dziecka. Ale chodzenie, jak się okazało nie jest wcale taką prostą sztuką.
Są dzieci, które puszczają się maminej spódnicy i od razu chodzą. Antoś do takich nie należy. Na nogi wstawał sam i próbował przemieszczać się od przedmiotu do przedmiotu już w grudniu. Wszystko jednak robił powoli i ostrożnie, jakby każda kolejna czynność musiała być dokładnie przemyślana. Swój pierwszy "spacer" wokół stołu sprezentował nam na Mikołajki. Myślałam, że później wszystko potoczy się lawinowo, ale Szkrab miał na to inny plan.
Nie jestem za pośpiechem i przymuszaniem. Przyznam szczerze, go gdy po roku Antoś nadal nie podejmował prób chodzenia, trochę się niecierpliwiłam ale... Zdawałam sobie sprawę, że wszystko ma swój czas. Niecierpliwili się też inni dokoła. Nie raz byłam namawiana na wsadzenie dziecka do chodzika, ale stanowczo protestowałam. Nie jestem ekspertem, ale każdemu, kto chce w ten sposób przyspieszyć chodzenie dziecka, stanowczo odradzam. Polecam poczytać jakie niesie to za sobą konsekwencje np. TU
Nie miałam jednak zamiaru bezczynnie czekać. Na każdym etapie rozwoju dziecka motywacja jest jak najbardziej wskazana. Dziecko samo robiło sobie pchacz z miski do prania, suszarki na kółkach cy krzeseł. W naszym domu pojawiły się również pojazdy do pchania. Od standardowego pchacza różnią się tym, że są stabilne i nie odjeżdżają kiedy się przy nich stanie. Dodatkowo można później usiąść i jechać. Antoś chwytał się czego popadnie, byleby tylko nie tracić ani na chwilę oparcia. Kupiłam stabilne buciki, ale to szybko poleciały w kąt, gdyż okazały się wielką porażką. Najlepiej bowiem spaceruje się w skarpetach antypoślizgowych lub na bosaka.
Chęć odkrywania świata sprawiła, że trzeba było próbować puścić się mebli, by dojść w ciekawsze miejsca. Zauważyłam, że wszelkie próby były podejmowane w ukryciu, gdy ktoś spuszczał go z oka. Z początkiem marca pojawiły się te wyczekane pierwsze kroki. Początkowo, Antol obrał styl przesuwny, tzn. kładł jedną nogę, a drugą dostawiał. Zdarzało mu się też próbować chodzić bokiem. Przy tym wszystkim używał także rąk, podniesionych na wysokość ramion, dla łatwiejszego utrzymania równowagi. Kombinacje naprawdę godne podziwu. Szybko jednak pojął, że w pojedynkę chodzi się najlepiej i wczoraj na spacerze ręka nie był mu już potrzebna. Pierwsze ucieczki mamy już za sobą. Czas chyba pomyśleć o szelkach :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie mogę doczekać się, aż mój Skarbek zacznie chodzić.. czekam na ten moment z niecierpliwością! :)
OdpowiedzUsuńKażda z nas czeka, a potem goniąc uciekającego szkraba w myślach wraca do chwil, kiedy sobie spokojnie leżał na macie :)
OdpowiedzUsuńMój Synek zaczął chodzić jak miał roczek :) Akurat w tym właśnie tygodniu kiedy ten roczek kończył ;) Mało tego- od razu zaczął biegać :D I też nie jestem za chodzikami. Również odradzam. Nie ma co zmuszać na siłę jeśli dziecko nie jest jeszcze na chodzenie gotowe bo można krzywdę zrobić. Chodzikom mówię stanowcze NIE :)
OdpowiedzUsuńMój Antosiek narazie się czołga. Pozdrowienia od Antosia pełzającego dla Antosia biegającego.
OdpowiedzUsuńHej :) Ja otwarcie przyznaję, czasem korzystamy z chodzika, jednak nie jest to tak, że każdego dnia wsadzamy Małą w chodzik i zmuszamy ją do siedzenia w nim od rana do wieczora. Raz na jakiś czas, dosłownie na kilka minut :) Wiadomo, niczego nie da się przyspieszyć, a nawet jeśli to po co? Zapraszam na mojego bloga http://www.simed.pl/blog/tupot-malych-stop-czyli-kiedy-dziecko-zacznie-chodzic/ , w tym akurat poście, opisałem moje spojrzenie na kwestię chodzików :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Krzysiek :)
Moje dzieciaki ruszyły jak miały ok 13 miesięcy - Majeranek i 14 - J. Nie poganiałam, nie stresowałam się. Wszystko w swoim czasie się dzieje :)
OdpowiedzUsuńMoje dopiero uczyły się chodzić, a teraz nie da się ich zatrzymać :)
OdpowiedzUsuń