Jak większość młodych ludzi, zaczynaliśmy wspólne życie na pokoju u rodziców. Nasz przypadek nie jest odosobniony. Kiedy jednak pojawił się Antoś, przestaliśmy być parą, a zaczęliśmy - rodziną. Nadszedł czas na szukanie własnego miejsca na ziemi.
Bez porównania z życiem w blokowisku.
Mnie osobiście od zawsze kusiła wieś, spędziłam na niej wiele cudownych wakacyjnych przygód. Marzyłam o małym białym domku. Z ogródkiem, gdzie rosną moje warzywa, tarasem i dużym grillem. A tu mamy nawet mały sad! M. był zachwycony ilością miejsca i możliwościami jakie ono daje. Najważniejsze było, że będzie mógł mieć swój prywatny osobisty garaż, czyli męskie królestwo. Ze względu na szkraba dom również roztaczał lepsze możliwości rozwoju. Sporo miejsca do zabaw i biegania, na budowę placu zabaw czy domku na drzewie. I to wszystko naprawdę na świeżym powietrzu.
Już nie mogę doczekać się wiosny i lata: całych dni spędzanych na dworze, długich spacerów, pluskania się we własnym basenie, a przede wszystkim pierwszych samodzielnych kroków przed domem.
Jesteśmy zadowoleni z życia za miastem. Nigdy nie przypuszczałam, że spełnią się nasze marzenia. Odnaleźliśmy się świetnie w roli 'wieśniaków' :)
Mam nadzieję, że Antek też będzie czuł się tu dobrze.
Mam nadzieję, że Antek też będzie czuł się tu dobrze.
Oczywiście, że są też minusy, ale plusy je zdecydowanie przyćmiewają.
Od zawsze mieszkałam na wsi... i wiesz co, uważam, że większym wieśniakiem" czasami okazują się Ci z miasta - moje zdanie jest takie, że wieśniak to opis czyjegoś charakteru/zachowania a nie miejsca z którego pochodzi :)
OdpowiedzUsuńWieś jest ok - zostaniemy na niej po kres...
www.MartynaG.pl
Przekornie użyłam tego określenia, mam takie same odczucia jak ty. Wieś jest cudowna :)
UsuńZwłaszcza mąż nie wyobraża sobie życia w mieście - dla niego tam nie ma co robić :P a on tak lubi wszelkie prace wokół domu, działki... dużej działki...
Usuń