wtorek, 3 lutego 2015
Antek Lubi Wybór czyli nasze początki BLW
Nauka jedzenia bywa niełatwa. Jedzenie musi przede smakować, chyba każdy się ze mną zgodzi. Jeżeli coś nam nie smakuje, albo czujemy się po tym niedobrze, nie jemy tego więcej. Są produkty, które lubimy a są takie których nie tkniemy za żadne skarby. Mamy przecież wybór i nikogo to nie dziwi. Dlaczego więc nasze dzieci nie miałyby go mieć? Dlaczego MUSZĄ jeść to co im każemy, w takiej formie jak my chcemy i koniecznie 'cały słoiczek'? Wcale nie muszą. Ani jeszcze jedną łyżeczkę za mamusie, ani otwierać garażu dla samolociku. Mogą sami sięgać po to co ich interesuje. I na tym polega metoda Baby Led Weaning czyli po naszemu - Bobas Lubi Wybór.
Sama jestem wegetarianką, buntowałam się przeciw jedzeniu mięsa od 15 roku życia.
Nie mogłam jeść czegoś co mi nie smakowało. Dlatego przy Antku zdecydowałam się na BLW, żeby moje dziecko również miało wybór. Karmię go również mięsem, bo uważam, że w odpowiednim czasie sam zdecyduje co będzie dla niego najlepsze.
Korzyści z tego sposobu odżywiania jest o wiele więcej. Po pierwsze dziecko rozwija swoje zmysły, poznaje kolory, konsystencje, różne dźwięki i smaki. Ryzyko wychowania niejadka spada do minimum. Dlaczego dziecko miałoby odmawiać czegoś co lubi? Dziecko zaczyna kojarzyć sobie posiłek z czymś przyjemnym, w późniejszym okresie nie będzie bało się próbować nowych smaków. Kolejnymi argumentami za są: rozwój koordynacji ręka-oko oraz nauka samodzielności.
A obawy? No cóż kiedy pierwszy raz dziecko się zachłyśnie jest strach, ale trzeba mu zwyczajnie zaufać. Pozwolić nauczyć się gryźć i przeżuwać. Minusem może być jedynie bałagan, ale w papkę też może włożyć rękę i ubrudzić wszystko.
Z racji tego, że mam wybór, nie lubię nigdy trzymać się sztywno narzuconych ram. Dlatego też popełniam wiele 'zbrodni' zakazanych przez grupę BLW. Przede wszystkim kaszkę i zupkę podaję łyżeczką. A w zasadzie na początku podawałam, bo Antoś zaczął się nią interesować i sam je swoją. Widelcem też zaczął posługiwać się sam wywołując we mnie duże zaskoczenie. Nigdy go nie uczyłam jak to robić, tylko obok miski czy talerza zawsze kładłam drugi zastaw, który czekał na swoją kolej. Całe życie jeść rączkami nie będzie więc skądś musiał wiedzieć jak to się robi. W ogóle nie przeczytałam książki uznawanej za 'biblię' BLW. Nie czułam takiej potrzeby. Szperam w internecie w poszukiwaniu ciekawych przepisów, albo tworzę własne [kiedyś może się pochwalę]. Gdy jesteśmy poza domem korzystamy ze słoiczków czy to kupnych czy zrobionych przeze mnie. Nie wiem gdzie lezy granica pomiędzy BLW, a moim własnym stylem odżywiania :)
Latem zrobiłam dużo 'zapraw' dla Antka, bo miałam dostęp do świeżych warzyw z domowego ogródka i chciałam zachować ten skarb na później. Teraz tylko wyciągam. Mięso do tej pory też dawałam mu tylko z wiejskich sprawdzonych ferm. Przyznaje jednak, że gdy tego dostępu nie mam (np. do ryb) wolę kupić słoiczek, który [głęboko wierzę!] jest przebadany, niż zwykłą rybę mrożoną.
Mam trochę fizia, na punkcie zdrowego odżywiania. Antoś ma to szczęście [albo pecha], że sama lubię wiedzieć czym się odżywiam i wszystko w miarę możliwości sprawdzam. Jemy razem, we dwoje, bo tata póki co nie dał się przekonać do życia bez soli. Pijemy wodę, bo to ważne, żeby dostarczyć organizmowi odpowiednią ilość płynów, a nie słodzików. Słodycze sklepowe są
u mnie na liście zakazanych, co nie oznacza, że nie jemy deserów. W życiu nie zjadłam tylu pyszności [bez cukru] co z Antosiem. Z czekolado-cholizmu nie udało mi się jednak wyleczyć. Z tego powodu czekolada szkrabowi nie jest obca, bo jak tu zabronić czegoś co samemu się robi? Nie da rady. Oczywiście zdarzają się grzeszki.
Mam nadzieję, że to wszystko kiedyś zaprocentuje, że moje staranie nie pójdą na marne. Wierzę, że dzięki takiemu odżywianiu mój szkrab uniknie otyłości, chorób cywilizacyjnych itp. No chyba, że kiedyś podejmie inny wybór. Ale ja z czystym sumieniem będę mogła powiedzieć, że zrobiłam wszystko, by w nim wykształcić pozytywne nawyki żywieniowe.
Zainteresowanych tematem BLW odsyłam TUTAJ.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz