Muszę przyznać się bez bicia, że we wakacje nie miałam czasu na blogowanie. A to dlatego, że w tym roku były one bardzo aktywne i pełne zajęć. Powoli kończą się wakacje więc czas na małe podsumowanko.
Sezon urlopowy zaczęliśmy od podróży do Chorwacji, którą
opisywałam TUTAJ.
Jeszcze w połowie lipca [tym razem w pełnym składzie]
wybraliśmy się z przyjaciółmi na weekend do Kołobrzegu. Niestety
pogoda nas nie rozpieszczała i o ciepłej wodzie w naszym morzu,
mogliśmy tylko pomarzyć. Nie zniechęciło to jednak naszych panów
do kąpieli. Junior również się zamoczył biorąc przykład z
tatusia, ale entuzjazmu do dalszej kąpieli nie było. Za to zdobył
nowych kolegów przy budowaniu babek z piasku. Sąsiedzi z kocyka
obok pożyczyli nam nawet mini ponton na małą przejażdżkę. Antoś
był już nad morzem po raz trzeci, więc zafundowaliśmy mu nową
przygodę w postaci rejsu statkiem. Nosidło sprawdziło się w tym
przypadku idealnie, bo mógł podziwiać widoki, a ja byłam
spokojna, że mi się nie będzie chciał wysmyknąć. Mimo małych
problemów spędziliśmy czas tak świetnie, że żal było wracać.
Weekend tak nam się spodobał, że postanowiliśmy go sobie
przedłużyć...
...Na kilka dni przenieśliśmy się na działkę oddaloną o
kilka kilometrów. Tam mieliśmy raj na ziemi. Szczególnie nasz
Szkrab. Otwierał bramę i odwiedzał chętnie okoliczne działki.
Wokół pełno ciotek i wujków, którzy zawsze w zanadrzu mieli
jakieś ciasteczko. W trawie czaiły się ciekawe zwierzątka jak np.
żaby czy pasikoniki, których obserwacje były dla Antosia czymś
niezwykłym i o wiele ciekawszym niż zabawki. W upalne dni
nalewaliśmy wody do baseniku albo laliśmy się z węża :) Las
dawał nam cień i zapraszał na dłuższe spacery. A kiedy junior
kładł się spać rozpalaliśmy ognisko. To był nasz czas na
relaks. A kiedy zebrała się większa grupka, wyciągałam gitarę i
przypominałam sobie stare piosenki ku uciesze gości. Niestety tata
musiał wracać do pracy, a my do domu. Jednak to nie ostatni nasz
wypad na działkę. Było ich tego lata więcej.
Z wyjazdami nie mogliśmy za dużo szaleć, bo na miejscu przez
cały czas czekały nas zajęcia dla dzieciaczków w ramach projektu
"Wakacje z Maluchem". Dwie wspaniałe prowadzące,
kilkanaście mam z dziećmi, pozwoliły nam dwa razy w tygodniu
spędzić bardzo miło przedpołudnie. Były zabawy ruchowy, nowe
piosenki, tańce i masażyki. Maluchy [a częściej bardziej mamy]
miały okazję dać upust swojej kreatywności tworząc zakładki,
ozdabiając wagony pociągu, czy tworząc odciski z masy solnej. Cały
czas ćwiczyły zmysły poznając nowe faktury i kształty,
wyrabiając ciasto albo przesypując materiały sypkie. Nie zabrakło
zabawy cieniami ani ulubionych baniek mydlanych. Dzięki szalom i
apaszkom Antoś nauczył się mówić: NIE MA, kiedy mama się
ukrywała. Przez cały czas mamy poznawały sposoby na recykling
starych opakowań czy rolek po papierze i przerabianie ich na cudowne
zabawki. Poznaliśmy też sposoby na ćwiczenia sportowe z dziećmi.
Nasze spotkania zakończyłyśmy piknikiem na plaży miejskiej.
Dzieci bawiły się świetnie w piasku. Polecam każdej mamie, gdyż
każde takie spotkanie to moc inspiracji dla zabaw domowych.
W ramach tego samego projektu zorganizowaliśmy pogadanki o
Metodzie Montessori, pieluchach wielorazowych, karmieniu piersią,
chusto-noszeniu i BLW. Tę ostatnią miałam zaszczyt poprowadzić ja
sama, co opisywałam TU.
Pięknym zwieńczeniem wakacji było zaangażowanie się w pomoc przy imprezie charytatywnej dla chorej Zuzi Lambryczak (więcej informacji możecie znaleźć na jej funpage). Antoś dzielnie zbierał pieniążki na leczenie i rehabilitację starszej koleżanki. Mam nadzieję, że gdy dorośnie również chętnie będzie brał udział w tego typu inicjatywach.
Prócz wszystkich tych aktywności cały czas razem z Antosiem
opiekowaliśmy się naszym ogrodem oraz zaprawialiśmy plony, które
nam wydał. Zimą będą one bezcenne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz