wtorek, 26 maja 2015

Wczoraj razem z Antosiem oraz Matką Dzika wzięłam udział w konferencji #karmieswobodnie w KontenerART w Poznaniu. Było to wyjątkowe w skali całej Polski spotkanie mam oraz kobiet w ciąży z najbardziej cenionymi autorytetami w dziedzinie karmienia piersią. Akcję wsparła Alicja Janosz - piosenkarka a prywatnie mama 8 miesięcznego Tymka. Konferencję poprowadziły: Anna Matuszczak z koszulove.com oraz Marianna Szymarek - doula z Poznania, pomysłodawczyni projektu "Karm, Mamo!", które na przemian rozmawiały z zaproszonymi gośćmi. Po kolejnych wystąpieniach losowane były nagrody.

poniedziałek, 18 maja 2015


Wielkimi krokami zbliża się  tydzień promocji karmienia piersią w Polsce. Ja chcę wam dziś opowiedzieć o naszej drodze mlecznej. O miłości, bliskości, radości i więzi.
O drodze niezwykle pięknej, aczkolwiek czasami krętej, a także o tym co na niej napotkaliśmy.

niedziela, 10 maja 2015



Pisałam już kiedyś jak lubię maj. Oto kolejny powód. Łąki pełne mniszka. Miodek z mleczu robiła dla nas mama, a teraz ja robię go dla siebie i swoich dzieci. To zdecydowanie smak mojego dzieciństwa i taka rodzinna tradycja. 

Jest on nie tylko pyszny, ale bardzo zdrowy. Nie bez powodu nosi nazwę mniszek lekarski. Znany przede wszystkim jako syrop na kaszel, ale jego właściwości zdrowotne można by wymieniać bez końca. Możecie o nich przeczytać np. TUTAJ

Warto więc poświęcić trochę czasu na jego zrobienie. Kosztuje nas to tyle co cukier i odrobina naszego wysiłku.  Można również kupić taki miodek w sklepach ze zdrową żywnością, ale koszt jest wtedy o wiele większy [ok.15zł za 200g]. 

Przepis:

ok.500 kwiatostanów mleczu
2 cytryny
1,5 l wody
1,5 kg cukru

Zbieramy dojrzałe główki mniszka w słoneczny dzień. Najlepiej kiedy są dokładnie rozłożone i pełne pyłku. Warto na takie zbiory wybrać się za miasto, na łąkę oddaloną od dróg. Niektórzy oddzielają kwiaty od zielonych szypułek, ja natomiast używam całych [jestem zbyt leniwa] i nie wychodzi wcale gorzki. Rozkładamy je na białym papierze i zostawiamy na około dwie godziny, żeby pozbyć się czarnych robaczków. Nie płuczemy, aby nie utracić pyłku. Go garnka wlewamy wodę, wrzucamy kwiatostany i obraną pokrojoną cytrynę. Gotujemy ok. 15 minut (od momentu zagotowania). Odstawiamy do wystudzenia i wkładamy do lodówki na 48 h. Po tym czasie wywar przecedzamy przez drobne sitko lub pieluchę tetrową. Dodajemy cukier i gotujemy na małym ogniu bez przykrycia ok. 45 minut, co jakiś czas mieszając. Ciepły wlewamy do słoików i odwracamy do góry dnem do wystudzenia. Następnie chowamy do szafy i wyciągamy zimą ;)

Mi wyszło 9 słoiczków po przecierze pomidorowym. 




wtorek, 5 maja 2015


Dawno nie było o jedzeniu. Więc proszę. Oto moje propozycja na obiad lub kolację :)

Chili con carne to po hiszpańsku Chili z mięsem. Ponieważ moje danie jest wegetariańskie musiałam zmienić nazwę. Uwielbiam to danie, z resztą tak jak kilka innych z kuchni meksykańskiej. Nie wymaga dużego nakładu pracy z naszej strony, a jest przepyszne, sycące i zdrowe. Moje dziecko zasmakowało w tej potrawce, ze względu
na możliwość wyciągania różnego rodzaju "kulek". Zapewniam, że to zajęcie przynajmniej na pół godziny, a więc zdążymy w spokoju zjeść i jeszcze posprzątać po obiedzie, a dziecko nadal będzie szukało czegoś nowego w swoim talerzu. Nigdy nie trzymam się żadnego przepisu sztywno. Z każdego wybieram to, co mi odpowiada. Jeśli chodzi
o mięso zastępuje je zazwyczaj czymś innym lub eliminuje całkowicie, tak jak w tym przypadku. Jest tu tyle białka ze strączkowych, że wystarczy w zupełności.

Składniki:
  • 2 średnie cebule
  • 2 ząbki czosnku
  • łyżka oliwy
  • 1/2 papryki czerwonej
  • 1/2 papryki żółtej
  • puszka ciecierzycy
  • puszka czerwonej fasoli
  • puszka kukurydzy
  • 1 przecier pomidorowy (najlepiej z kartonika)
  •  przyprawy: pieprz, papryka słodka, papryka ostra, oregano i bazylia
    [jak ktoś lubi może sięgnąć po gotową mieszankę przypraw do kuchni meksykańskiej]
  • chili oraz sól - tylko w wersji dla dorosłych!
Wykonanie:

Cebulę i paprykę kroimy w kostkę. Na patelni rozgrzewamy olej i wrzucamy pokrojoną ceblulkę. Kiedy cebula się zeszkli zmniejszamy ogień do minimum i dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek. Gdy jego zapach zacznie unosić się w kuchni, dodajemy paprykę. Uwaga, bo przesmażony czosnek staje się gorzki i może zepsuć całą potrawę! Przykrywamy pokrywką, dodajemy odrobinę wody i dusimy kilka minut. Warzywa z puszki odsączamy na sitku i dorzucamy na patelnię. Wlewamy przecier pomidorowy i doprawiamy delikatnie pieprzem, papryką oraz ziołami. Jeśli konsystencja nam nie odpowiada dodajemy wody lub redukujemy. Część dla dziecka odkładamy 
do miseczki i doprawiamy na ostro chili oraz solą jeśli jest taka konieczność.

Ps. Jeżeli macie w domu tylko mięsożerców możecie dodać podsmażone mięso mielone (jak w tradycyjnej recepturze)

Smacznego :)

piątek, 1 maja 2015



#nicminiewisi

Temat chustonoszenia nie jest mi obcy. O moich początkach pisałam TUTAJ. Im bardziej się w temat zagłębiam tym bardziej widzę, jakie straszne błędy popełniałam na starcie. Chciałam dobrze, ale braki w wiedzy spowodowały, że mogłam zrobić zupełnie odwrotnie. Na szczęście spotkałam na swojej drodze odpowiednich ludzi i dołączyłam do grup chustowych, które są dosłownie morzem informacji. Każda zagubiona duszyczka otrzyma tam odpowiednie wskazówki i porady. Jednak nie każdy wie skąd czerpać wiedzę na temat prawidłowego noszenia dzieciaczków i może żyć w niewiedzy dłużej... za długo! Jak im pomóc? Robiąc wokół tematu noszenia sporo szumu. 
Właśnie za to uwielbiam wszelkie akcje internetowe. Rozprzestrzeniają się z prędkością światła i mogą dotrzeć do nieskończonej liczby osób w naprawdę niewielkim czasie. 

Zaczęło się na instagramie [którego nie posiadam], ale nie minęło wiele czasu, a otagowane fotki chuściochów pojawiły się również na fejsie. No fajnie, ale... o co chodzi? Poszperałam i dotarłam do bloga Dwie Córki, którego autorką jest sprawczyni tej akcji. Akcja zaczęła się pod koniec marca, miała trwać tydzień, ale trwa do dziś! Na blogu możemy znaleźć wywiad z fizjoterapeutą, doradcą noszenia i wiele wiele więcej. Zachęcam do śledzenia. Powstała również fejsbukowa strona #nicminiewisi i specjalna grupa zrzeszająca tych, którzy dołączyli. Matka córek chyba sama nie spodziewała się rozmachu jakiego nabierze jej działanie. Całe środowisko "chuściarskie" zostało postawione na nogi, w akcje włączyło się mnóstwo ludzi, który nie mogą patrzeć na dzieci w "wisiadłach". Autorka podkreśla jednak, że nie chodzi o to by krytykować, ale jedynie wyprowadzać z błędu. Przecież żaden rodzic świadomie poprzez noszenie swojego maluszka skrzywdzić nie chce. My też nie krzywdźmy złymi słowami tych rodziców. Niestety oni kupili te nosidła, bo ktoś zaufany im je polecał. Pamiętajmy, że są też nosidła całkiem w porządku.

Dodatkowo dla każdego prawdziwego chustomaniaka firma koszulove.com wypuściła specjalną serię koszulek. Jest w czym wybierać, jedna z nich musi być moja :P

Jeśli i wy chcecie dołączyć do akcji #nicminiewisi polubcie stronę na fb i bądźcie na bierząco. 
Już 660 osób Lubi to!

Ja dołączyłam do tej akcji, bo nie wisi mi jak ludzie swoje dzieci noszą. Mam nadzieję, że ta akcja naprawdę coś zmieni; że wisiadeł będzie coraz mniej, a każdy miłośnik noszenia, będzie wiedział jak robić to dobrze :) 

Dla bardziej zaawansowanych chustoświrków na blogu motherofappointment wyzwanie pod nazwą 
MoA Babywearing Challenge. Jak pisze autorka:
"Co tydzień pokażę Wam nowe wiązanie, podeślę linka z instrukcją jak je zawiązać. Chciałabym, abyś to właśnie Ty wypróbował/a wiązanie. Zrób zdjęcie, podziel się nim! Pokażcie się w chustach, pokażcie jakie wiązania używacie, pokażcie Wasze próby nowych wiązań!"

A czy Tobie coś wisi? :P