środa, 23 listopada 2016




Dzisiaj trochę rozważań na temat samodzielności... Każdy rodzic zastanawia się nie raz co jego dziecko już powinno umieć. Obserwujemy licytowanie się na umiejętności maluchów: a to który pierwszy wstał, a to który powiedział: mama. Dlaczego więc, kiedy dzieci rosną zamiast dzielnie im kibicować często wyręczamy ich w najprostszych czynnościach?

Przyznaję, że ludzie robią wielkie oczy kiedy daję dziecku do ręki marchewkę i skrobaczkę, albo opowiadam, jak sam potrafi zrobić ciasto na naleśniki. Przecież ma niecałe trzy lata. No właśnie, dopiero, czy już? Dwu-trzy latek to już całkiem duże dziecko, które nie jednego zaskoczy, jeśli tylko pozwolimy mu pokazać jak wiele umie zrobić naprawdę sam lub z niewielką pomocą. 
Często będzie trwało to dłużej i najczęściej spowoduje dużo większy bałagan, a więc czy warto mu na to pozwolić? Spróbuję dziś odpowiedzieć na to pytanie...

Dlaczego warto wspierać samodzielność?

  1. Dziecko nabiera pewności siebie – rozpiera go duma, że może i potrafi SAM,
  2. Uczy się poznać i zaspokajać własne potrzeby– niektóre rzeczy może zrobić nie wołając przy tym dorosłej osoby np. zaspokoić pragnienie,
  3. Jeżeli może dokonać wyboru i podejmować decyzje, nabiera odpowiedzialności i konsekwencji za swoje czyny,
  4. Szybciej uczy się nowych umiejętności – pozwalając dziecku dokonywać samodzielnych wyborów, wspieramy jego naturalną potrzebę poznawania świata a ono rozwija się poprzez działanie,
  5. Zaspokojona jest potrzeba autonomiczności – dziecko nabiera coraz większego przekonania, że jest odrębną istotą co pomoże mu na pewno w dorosłym życiu,
  6. Wzrasta wzajemne zaufanie – rodzic przekonuje się, że dziecko da sobie radę, a maluch, że gdy dostanie szanse jest w stanie wiele osiągnąć bez pomocy innych
  7. Wychowamy dorosłego człowieka, który nie będzie bał się podejmować wyzwań, czuł się kompetentny i pewny siebie
Samodzielność warto wspierać od samego początku rozwoju dziecka.
Bardzo dobrym przykładem tego jest np. chodzenie. Dla prawidłowego rozwoju powinniśmy dziecku zapewnić warunki do nauki tej czynności oraz wsparcie. Niby to oczywiste, prawda? Dlaczego więc za wszelką cenę próbujemy przyspieszać ten proces? Szkrab sam będzie czuł potrzebę ruchu i dzięki upadkom nauczy się wszystkiego w swoim czasie. Wystarczy odrobinę poczekać.

Kolejnym etapem jest samodzielne jedzenie. Znów muszę tu wspomnieć o mojej ulubionej metodzie Bobas Lubi wybór, która kładzie nacisk na to, by pozwolić dziecku nie tylko jeść, ale również decydować ile tego pokarmu zje. Więcej przeczytacie tutaj.

Zabawa swobodna to nieodłączny element kształtowania samodzielnego dziecka. Nie chodzi wcale o to, by zostawić dziecko same i niech robi sobie co chce. Bądźmy obok i obserwujmy. Do nas, rodziców należy zapewnienie bezpieczeństwa i warunków do zabawy w ten sposób, by dziecko miało swobodny dostęp do zabawek i mogło wybrać to na co ma ochotę w danym momencie. Starszym dzieciom potrzebna jest również nuda. To dzięki niej muszą trochę ruszyć głową i rozwijają kreatywność. Warto otworzyć się i wyjść poza ramy tego co 'można' a czego 'nie można'. Jeżeli dziecko bawi się zabawką inaczej niż „powinno” a nie robi sobie ani nikomu innemu przy tym krzywdy, niech próbuje. Może ono nauczy w ten sposób nas czegoś, na co sami byśmy nie wpadli.
Mam wrażenie, że plac zabaw niektórych może przyprawić o zawał. Pierwsze wejście na drabinki to dla każdej mamy nie lada stres. Też tak miałam, ale dałam nam obu szansę. Stojąc obok mogłam zawsze złapać Antka gdyby spadł, ale ku mojemu zaskoczeniu nic takiego się nie wydarzyło. Po kilku zjazdach na zjeżdżalni sam stwierdził: teraz sam, bez trzymania.

Włączanie w codzienne obowiązki domowe. Jestem wyrodną matką, bo zamiast dziecku pozwolić się bawić, każe mu pomagać w domu. Haha. Nic bardziej mylnego. Po pierwsze dla niego to doskonała zabawa, której sam się dopomina. Zawsze to coś innego, nowego w stosunku do znajomych zabawek. Dzieci są bardzo chętne do pomocy, można im wymyślić zadanie dzięki któremu poczują się ważne, a wykonywana czynność będzie dla nich bezpieczna. Niejednokrotnie widziały jak my to robimy, będą więc naśladować. Osobiście uważam, że lepiej dać dziecku mały nożyk i pokazać jak się z nim obchodzić, niż kategorycznie zabronić. Dlaczego? Dziecko za wszelką cenę będzie chciało zdobyć to co niedostępne, kiedy tylko będzie poza zasięgiem wzroku, a wtedy dopiero może wydarzyć się tragedia.

Co więc powinniśmy robić jako rodzice?

Przede wszystkim wspierać i być obok. Poświęcić czas na to, by poznać własne dziecko, jego możliwości a także i słabości. Przecież każde dziecko rozwija się inaczej. Zaufać i uwierzyć w jego możliwości. Jeśli stale będzie słyszało: 'uważaj, bo się przewrócisz', jak myślicie, co się stanie? Zorganizować przestrzeń tak by była dostępna ale zarazem bezpieczna. Pozwolić doświadczać, próbować i eksperymentować. Pomagać, a nie wyręczać. Zmienić sposób postrzegania malucha i uzbroić się w cierpliwość. Starać się powstrzymywać od 'podawania wszystkiego na tacy'. To kiedyś zaprocentuje.

Wiem, że w tekście nadużywam słowa SAMODZIELNOŚĆ, ale robię to z pełną świadomością.
Wierzę w to, że nikt nie chce wychować dziecka na 'fajtłapę'. Jednak wyręczanie go ze wszystkich czynności nieuchronnie do tego prowadzi. I nie można ciągle tłumaczyć się tym, że dziecko jeszcze czegoś nie potrafi. Najczęściej jest niestety tak, że to opiekuna paraliżuje strach i boi się na coś pozwolić. A dopóki nie pozwoli, nie przekona się, że ten szkrab umie o wiele więcej niż mu się do tej pory wydawało... 

Do niczego nie chcę nikogo przekonywać, każdy sam sobie odpowie, co będzie lepsze. 








środa, 2 listopada 2016


Wiele ostatnimi czasy słychać o metodzie BLW, ale nie każdy wie, co ten skrót oznacza.

Kiedy ja zaczynałam rozszerzać dietę Antka, nie miałam takiej wiedzy, jak dziś. Liznęłam trochę tematu tutaj, ale na blogu do tej pory nie pojawił się porządny wpis na ten temat. Postanowiłam dziś nadrobić zaległości. Miałam też okazję prowadzić kilka razy pogadanki o czym pisałam na blogu tu i tutaj też. Miałam również przyjemność uczestniczyć w warsztatach organizowanych przez Asię z Ala'Antkowe BLW. Nie uważam się za eksperta, ale dzielę się tym co wiem.

Metoda BLW (u nas przyjęła się nazwa Bobas Lubi wybór) polega w dużym skrócie na tym, aby przy rozszerzaniu diety pozwolić dziecku samodzielnie wybrać co i w jakich ilościach chce zjeść. Dziecko sięgając po jedzenie rozwija zmysły, a obserwując rodziców stopniowo uczy się korzystać ze sztućców. Uczy się ono na zasadzie obserwacji, a więc cała rodzina powinna spożywać posiłki razem. Rodzice odżywiając się zdrowo dają wtedy dobry przykład swoim potomkom. 


Wskazówki niezbędne do rozpoczęcia rozszerzania diety metodą BLW:

A. Przygotowanie dziecka (wynika z rozwoju, nie da się go przyspieszyć)
  1. Dziecko ukończyło 6 miesiąc życia
  2. Samodzielnie siedzi (najlepiej jeżeli potrafi usiąść samo, jednak może również siedzieć stabilnie posadzone np. na kolanach rodziców jeżeli spełnia pozostałe warunki)
  3. Wkłada różne przedmioty do buzi (potrafi kierować ręką do ust)
  4. Interesuje się jedzeniem, które jedzą rodzice
Pamiętajmy, że początki BLW to jedynie próbowanie produktów, a podstawą diety do 1 roku życia jest mleko matki. Nie należy zastępować karmienia od razu stałym posiłkiem!

B. Przygotowanie techniczne:
  1. Krzesełko do karmienia – powinno mieć jak najmniej zakamarków i łatwo się czyścić (polecam Antilop z Ikea)
  2. Śliniaki nieprzemakalne lub fartuszki do zabezpieczenia odzieży
  3. Kubek diody cup lub bidon ze słomką
C. Przygotowanie mamy:
  1. Zdobycie wiedzy na temat metody BLW
  2. Baza przepisów
  3. Duże pokłady cierpliwości
  4. Zaufanie dla własnego dziecka (tego co wybierze i ile zechce naprawdę zjeść)
  5. Nauka pierwszej pomocy przy zakrztuszeniach

ZALETY
  1. Dla dziecka:
    - przyjemność z jedzenia posiłku a nie przykry obowiązek
    - nauka samodzielnego jedzenia
    - rozwijanie wielu zmysłów (smaku, dotyku, węchu)
    - zdobywanie pewności siebie
    -nauka zaspokajania głodu i kontroli nad zaspokajaniem apetytu
    - wyrabianie pozytywnych nawyków żywieniowych

  2. Dla rodziców:
    - budowanie wzajemnych relacji z dzieckiem (zaufanie, wspólne posiłki, poznawanie preferencji smakowych dziecka)
    - zdrowe odżywianie całej rodziny
    - oszczędność czasu i pieniędzy
    - możliwość zjedzenia ciepłego zdrowego posiłku (a nie podjadanie na szybko)
    - dziecko, które nie wybrzydza i samo sięga po zdrowe przekąski :)
WADY (a może obawy?)
  1. Strach rodziców, że dziecko sobie nie poradzi, będzie się krztusić
  2. Bałagan po jedzeniu (warto zabezpieczyć się ceratą i dobrymi nieprzeciekającymi kaftanikami do jedzenia)

Przy rozrzedzaniu diety unikajmy produktów przetworzonych, soli oraz cukru. Jest wiele zamienników. Dopóki dziecko nie zna ich smaku, nie będzie mu bez wątpienia niczego brakowało. W dzisiejszych czasach mamy dostęp do różnego rodzaju zamienników, więc nie trudno np. o słodki smak bez grama cukru.
Na liście zakazanych powinny znaleźć się również grzyby, orzechy i pestki w całości, surowe mięso oraz jaja, a także wywar z kości czyli popularny rosół!
Podawajmy jak najwięcej produktów świeżych, najlepiej ze znajomego źródła. W codziennej diecie nie powinno zabraknąć warzyw, owoców oraz różnego rodzaju kasz. Do picia w zupełności wystarczy woda.

To wszystko przedstawiam oczywiście w wielkim skrócie.

Pamiętajmy jednak, że tu nie chodzi o to by przeczytać poradnik i postępować przy rozszerzaniu diety zgodnie z wytycznymi. Nic się dziecku nie stanie, jak zje zupkę ze słoiczka. Jak we wszystkim związanym z naszymi dziećmi ważna jest intuicja i zdrowy rozsądek.
Dobre nawyki, których nauczymy dzieci od samego początku, zaprocentują bez wątpienia w przyszłości.

Więcej informacji znajdziecie na podanych niżej stronach: